Wracając co jakiś czas do opowieści Tolkiena, widzę coraz wyraźniej, że bohaterowie Śródziemia funkcjonują w świecie, który działa jak wielka, misternie zaplanowana gra przeznaczenia. Każdy krok Froda, Aragorna czy nawet Pippina jest jak ruch w rozgrywce o wysoką stawkę — czasem trafiony, czasem ryzykowny, ale zawsze niosący ze sobą konsekwencje większe, niż można było przewidzieć. Ostatnio, przeglądając różne rzeczy i trafiając na
https://januszcasino.terezjanki.pl/, natknąłem się na to samo uczucie napięcia — tę chwilę, kiedy nie wiesz, czy los właśnie sprzyja, czy czeka, by cię wystawić na próbę.
W Śródziemiu nikt nie ma pewności, jak potoczy się następny dzień. Czasem los odsłania sprzyjającą kartę, jak w momencie niespodziewanej pomocy Gandalfa, a czasem rzuca cień na bohatera jak w Dol Guldur, zmuszając go do podjęcia trudnej decyzji. I może właśnie ta lekka nuta hazardu — nie w sensie gry, lecz w sensie odwagi zmierzenia się z nieznanym — sprawia, że historie Tolkiena są tak ponadczasowe. Pokazują, że prawdziwa siła rodzi się wtedy, gdy mimo niepewności stawiasz własny los na stole i idziesz dalej, wierząc, że ta jedna decyzja okaże się tą właściwą.